Puk puk. Jest tam kto?
Witajcie kochani! Mam nadzieję, że posty Was nie nudzą. Chcemy, żeby było Was tu jak najwięcej i żebyście również czerpali z tego przyjemność, także nowy czy też stary przybyszu, jeśli masz jakieś uwagi, napisz, proszę, w komentarzu.
Poniedziałek: Spałam do 12 i korzystałam z ostatnich chwil z rodziną. Potem wyjechaliśmy na lotnisko i naprawdę ciężko było mi się pożegnać. Łzy cisnęły mi się do oczu, a głos łamał. Lot był jednak cudowny, a widok mamy i taty poprawił mi nastrój.
Wtorek: Rozpakowywałam się i rozmawiałam z przyjaciółmi. Jak to mówią - wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Środa: Przeprowadziłam dużą metamorfozę i zmieniłam fryzurę. Spędziłam jakieś dwie godziny u fryzjera, który tylko obcinał mi włosy. Fakt faktem - to długo, ale jestem zadowolona z efektu.
Czwartek: Głównie się obijałam. Wieczorem się wygłupialiśmy z kolegą i wkręcaliśmy innych, że jesteśmy parą. Tak, wiem, że to zachowanie typowe dla dzieci, ale nawet nie wiecie ile radości sprawia, jeśli ktoś w to uwierzy. Niestety dopadła mnie bezsenność i spać poszła dopiero o 5 rano.
Piątek: Przyznam się bez bicia, że przespałam caaały dzień. To już mój ostatni dzień ferii, więc wykorzystałam go na maksa - wysypiając się za wszystkie czasy. Wieczorem (właściwie przez pół nocy) rozwiązywałam zadania matematyczne...
Sobota: No cóż, ten tydzień nie był jakoś wyczerpujący, a jednak znowu spałam dość długo. Potem męczyłam się jeszcze trochę z zadaniami.
Środa: Przeprowadziłam dużą metamorfozę i zmieniłam fryzurę. Spędziłam jakieś dwie godziny u fryzjera, który tylko obcinał mi włosy. Fakt faktem - to długo, ale jestem zadowolona z efektu.
Czwartek: Głównie się obijałam. Wieczorem się wygłupialiśmy z kolegą i wkręcaliśmy innych, że jesteśmy parą. Tak, wiem, że to zachowanie typowe dla dzieci, ale nawet nie wiecie ile radości sprawia, jeśli ktoś w to uwierzy. Niestety dopadła mnie bezsenność i spać poszła dopiero o 5 rano.
Piątek: Przyznam się bez bicia, że przespałam caaały dzień. To już mój ostatni dzień ferii, więc wykorzystałam go na maksa - wysypiając się za wszystkie czasy. Wieczorem (właściwie przez pół nocy) rozwiązywałam zadania matematyczne...
Sobota: No cóż, ten tydzień nie był jakoś wyczerpujący, a jednak znowu spałam dość długo. Potem męczyłam się jeszcze trochę z zadaniami.
Niedziela: Przez większość czasu robiłam zadanie i przygotowywałam się do szkoły. Popołudniu wyszłam na spacer, pogoda była cudowna! Wieczorem tylko rozmawiałam na Skype i czytałam.
Wasz Pug1, xoxo
***
To był ostatni tydzień szkoły przed feriami, czyli bardzo męczący. Nikomu nie chciało się rano wstawać z łóżka. Nauczyciele chcieli jeszcze przed feriami wbić nam do głów jak najwięcej, ale wszyscy myśleli już o feriach. Ja odliczałam tylko do zimowiska. Po drodze udało mi się przeczytać część książki. Tak minął sobie tydzień. Co do weekendu to w piątek wieczorem byłam na wieczorze filmowym w szkole. W sobotę pojechałam na stajnię i byłam na długim spacerze w jej okolicach, a w niedzielę prawie cały dzień czytałam książkę i pakowałam się na wyjazd :)
To raczej wszystko.
Kochany Pug2
Anonimowe Mopsy wciąż pozostają anonimowe.
Ohh zazdroszczę feri :c Ja odliczam dni do wakacji jeszcze 129 dni i idziemy do szkoły 80 razy- jakoś dam radę :/
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wspólną obserwację? -zacznij a ja się zrewanżuję
Zapraszam również do darmowego konkursu który organizuję na blogu :)
http://magicworldprincesscarmen.blogspot.com/